- (...) Umiejętność przechodzenia żałoby jest nam potrzebna przez całe życie.

- Bo ludzie dookoła wciąż umierają.

- Są też mniejsze żałoby. Po szczęśliwie zakończonym projekcie w pracy trzeba się pożegnać z pewnym rodzajem ekscytacji. Albo żałoba związana może być z tym, że się kończy jakiś etap w życiu, ktoś wyjeżdza, z kimś się rozstajemy, niekoniecznie umiera. Coś gubimy, tracimy. Tych okazji do żałowania jest dużo. Ludzie mają często taki oto pomysł, że zdrowie psychicznie polega na nieprzeżywaniu rozmaitych form obniżonego nastroju, przygnębienia, stanów depresyjnych. Bo jak ktoś to przeżywa, to niedobrze i powinien coś zrobić, żeby tego nie było.

- Pastylkę połknąć.

- Tymczasem nie można ominąć procesu żałoby. Gdy ktoś próbuje usunąć z umysłu związane z tym trudne emocje, to one wrócą. Najczęściej w postaci prawdziwej depresji. Człowiek dojrzały potrafi przeżyć żałobę, to znaczy wytrzymać pojawiające się w jej trakcie uczucia i pójść dalej. To ciężka praca, ale dopiero po jej wykonaniu można się uwolnić. Trudne stany umysłu nie są wieczne, one mijają. I żeby minęły, musimy je wytrzymać, być w nich, myśleć o nich i - jeśli coś jest zbyt trudne - szukać wsparcia u innych ludzi.