Może miałaś kilka stabilnych związków, a potem ten jeden toksyczny, który zafundował Twojemu mózgowi jazdę bez trzymanki i chociaż bywało ciężko i źle, zapamiętałaś tylko te dobre chwile. Bo złe mózg wrzucił do niepamięci. I gloryfikujesz tą relację, zamiast zapomnieć.
 
Może Twoje związki zawsze tak wyglądały. Burze. Zdrady. Rzucanie talerzami. Kłótnie i godzenie się w łóżku. Wyzwiska. Brak szacunku.
 
Może sobie mówiłaś, cóż taka jestem. Tak być musi. Mam pecha, bo ciągle trafiam na takie relacje. Tylko, że to nie ma nic wspólnego z pechem. Trafiasz na takie, bo takie wybierasz. Twój mózg podświadomie wie, gdzie będą kłopoty. Na podstawie różnych czynników, których nie jesteś w stanie rozpoznać, gdy stanie pod ścianą 10 facetów, wybierzesz właśnie tego, który oznacza kłopoty. Będzie zajęty. Będzie kłamał. Będzie zdradzał. Będzie Cię źle traktował. Bo tego potrzebujesz.
 
Może sama siebie nie kochasz i podświadomie myślisz, że nie zasługujesz na dobrą relację.
 
Może ktoś w dzieciństwie źle Cię traktując, wdrukował taki właśnie schemat.
 
A może boisz się uczucia, bo ktoś Cię zranił. I dlatego wybierasz takie osoby, które będą to robić znów i znów a Ty z uczuciem ulgi będziesz mogła powiedzieć, no cóż kolejny raz nie wyszło. Trudno. Jestem beznadziejna. Mam pecha. To instynkt samozachowawczy. Wybieranie osób, z którymi nie ma prawa wyjść. Bo co, jeśli się mocno zaangażujemy, a ktoś nas znowu zrani? Lepiej wybierać tych, z którymi przecież wiemy, że nie wyjdzie.
 
Podobno Einstein powiedział, że głupotą jest robić ciągle to samo i oczekiwać innego wyniku... Jeśli zatem wciąż "źle wybieramy", to znaczy, że my nie wykonujemy żadnej pracy, żeby zacząć wybierać inaczej i de facto stoimy w miejscu. Każda relacja może nas czegoś nauczyć, trzeba tylko chcieć wyciągać wnioski, a nie powtarzać w kółko te same błędy.